Dzisiaj już leżę na Oddziale "Zawałów serca" w najlepszej pałacie.

W całym ZSRR po wojnie organizowano w szpitalach specjalne pałaty (sale dla chorych) dla weteranów Wielkiej Ojczyźnianej Wojny (22 czerwca 1991 – 9 maja 1945). One miały specjalne remonty, kafelki, bieżącą wodę, specjalne, najlepsze dostępne na rynku łóżka. Odpowienią pościel, swoja lodówka, a obecnie i kuchnia mikrofalowa.

 

Wczoraj jeszcze leżałem na oddziale ogólnej terapii, ale przenieśli mnie do "Zawałowców" w ekspresowym tempie.

 

To już drugie przenosiny w ciągu tego tygodnia.

 

Pierwsze ze szpitala w Wasilkowie do szpitala w Kijowie. Wykupiłem lekarstw na 10 dni, ale zdążyłem wykorzystać tylko na 3 dni. Gdy pojechali w piątek zabrać resztę, to okazało się, że już ich nie ma. Ponad 100 USD poleciało w Kosmos.

 

Ono i tak tam poleciałoby, gdyż w Kijowie naznaczyli swoje leczenie, ale trochę głupio.

 

Przedwczoraj wieczorem wykupiłem leki na reanimacyjne leczenie, a wczoraj naznaczyli mi pakiet na 6 dni. Wykupiłem i tuż przed ekspresowym przeniesiem na "Zawałowy" zdążyli we mnie jedną porcję wszystkich leków wpakować.

 

Przewieźli, nowi lekarze, nowe diagnozy, nowe badania i ... nowe leki.

 

Te, które wykupiłem wczoraj rano okazały się zbędnę, a gdy chciałem je zabrać do siebie, to okazało się dzisiaj, że ich już nie ma. Może komuś pomogą?!

 

Już na miejscu, na "Zawałowym" zrobili mi zastrztyki i kropelnice podtrzymujące, a godzinę po nich przyszła lekarka ze spiskiem lekarstw, które mam kupić natychmiast.

 

Gotówką miałem ok. 20 USD więc lekarka zadzwoniła do apteki, opowiedziała im co mają przynieść w pierwszym rzędzie, a ja ... zająłem się przerzuceniem pieniędzy na konto córki, żeby następnego dnia zdjęła gotówkę (ok. 80 USD) i przyszła wykupić lekarstwa.

 

Tak i zrobili. Ona kupiła mi lekarstwa i ... zabrakło 25 USD. Miałem je na innym koncie, więc ona jeszcze raz poszła na trasie pałata-bank-apteka i kupiła to czego mi brakowało.

 

Gdy zrobili mi kroplówki i zastrzyki przyszła siostra z kartą, na której jak się okazało jest rozpisane moje tabletkowe leczenie i ... poprosiła, żebym pokazał jej wszystkie leki, to ona nauczy mnie jak je brać.

 

Ja byłem w szoku. W tym co ja wykupiłem były tylko jedne tabletki, a spisek liczy 7 pozycji.

 

Jak już wiecie, moje konta i kieszenie puste, a ona wymyga odemnie leki!!!

 

Już po wyjściu wróciła i usłyszałem taką frazę:

 

W poniedziałek rano z obchodem przyjdzie do mnie lekarz leczący mnie. Ona zrobi korektę naznaczonego mi leczenia (pomienia niektóre preparaty!). Po ich wykupieniu mam ją zawołać i dopiero zaczniemy właściwe leczenie !!!!

Teraz już wiem, dlaczego nawet ci, którzy trafiają na ten oddział bez zawału, obowiązkowo przechodzą tą chorobę.

 

P,S.: Na "kolację" będzie gorąca woda (kipitok – przegotowana, gorąca woda) i kromka chleba (to jest codzienne menu na kolację w całym szpitalu w stolicy Ukrainy – zamachowców ). Nie ma pieniędzy na zakup herbaty i cukru.

 

Ale już pierwszego dnia, po tym, jak położyli mnie w pałatę musiałem zapłacić dobrowolny finansowy wkład na rzecz szpitala!!!